poniedziałek, 30 marca 2015

Ćwiczenia

Już któryś post z rzędu planowałam zacząć słowami "Nie byłam przekonana, żeby o tym napisać". Nie jestem pewna tak naprawdę dlaczego. Temat o którym będę dziś pisała był mi dość często sugerowany przez ludzi i chociaż uważam, że blogowanie pod publikę jest tak samo beznadziejne, jak blogowanie stricte dla zysku. (Traktowanie bloga jak źródełko dochodowe, a nie pasje z efektem "ubocznym" w postaci korzyści finansowych). Pomimo moich przekonań w tym temacie, uznałam że to równie beznadziejne jak zamykanie się w swoim świecie i pisanie tylko o tematach w których czuje się już wygodnie. Nie na tym to polega, wygoda jest fajna i daje poczucie kontroli, ale czyje życie jest tak naprawdę wygodne? Jedynie mały odsetek ludzi moze pozwolić sobie na ten przywilej. Wracając do retoryki z początku zdania. Dlaczego zaczynam w ten sposób mniej wygodne tematy. Wydaje mi się, ze jest to jakaś forma zabezpieczenia przed oskarżeniami, że wypowiadam się w kwestiach w których nie jestem specjalistą. 
Ponieważ tematem, który chciałam tutaj wyciągnąć jest moja aktywność sportowa na co dzień. Mógłby mi ktoś zarzucić, ze nie mowie sprawdzonych informacji, przekręcam fakty, wymądrzam się nie zdając sobie tak naprawdę sprawy z tego o czym pisze. I zapewne tak jest. Nie studiuje na AWF-ie, ani nawet nie chodziłam na wychowanie fizyczne, nie z własnej woli, ale jednak. Pomimo braku doświadczenia teoretycznego, w praktyce zdarzyłam poznać parę czynności, które faktycznie poprawiają kondycje ciała. Nie mogę jednak udzielać porad, bo to co robię jest skuteczne na moim ciele, przy moim organizmie i to czy komuś to w czymś pomoże, naprawdę nie jest mi wiadome. To chyba kolejny powód dla "Nie jestem pewna czy powinnam...". Nie wiem czy komukolwiek to się przyda. Oczywiście mam nadzieje, ze tak bo wydaje mi sie ze każde poprawnie wykonywane ćwiczenie w jakiś stopniu pobudza do intensywniej pracy nasze mięśnie. Przejdę już do konkretów.


Nie jestem naturalnie szczupłą osoba, choć wiele razy było mi to zarzucane. W wakacje 2013 roku ważyłam 55 kg, przy wzroście 158 cm. Nie byłam gruba, ale miałam wiecej kształtów, które mi nie odpowiadały. Przez jakies półtora miesiąca schudłam do wagi 45 kg. Zaznaczę jednak ze przy bardzo nieprawidłowej diecie i po powrocie do normalnego jedzenia podskoczyłam o 3 kg, utrzymując wagę 48 kg. Na dzień dzisiejszy ważę 48-50 kg. Nie znam dokładnie swojej wagi, bo to jest liczba która mnie od zawsze demotywuje. Gdybym wygladała dziś jak w roku 2013, ale waga przez cały czas pokazywalaby mi mylny wynik 45 kg,  to zapewne byłabym bardzo zadowolna ze swojego ciała. Paradoks, gdy miara wymyślona przez kogoś jest dla nas ważniejsza niż nasz własny zmysł. Przez cały czas dzielnie walczę z własnymi kompleksami, a pomaga mi w tym miedzy innymi ta
schowana waga. Oduczam sie sugerowania tak nieobiektywnych rzeczami. Mozna przybrać masy mięśniowej i waga podskakuje w góre, mozna też zupełnie odwrotnie-pozbyć sie tych mięśni i zastąpić je tłuszczem. 

Jakie ćwiczenia wykonywałem w roku 2013? Przede wszystkim bieżnia, orbitrek i zwyczajne brzuszki. Później moje serce podbiła pewna sympatyczna kobieta, znana jako Mel B. Teraz staram się ćwiczyć codziennie, po 20-40 minut. Przede wszystko pośladki i nogi, czasem również brzuch. Nigdy nie lubiłam dynamicznych ćwiczeń, bo fizycznie źle na nie reaguje. Nie wykonuje już jedynie ćwiczeń "pod okiem" Mel, trochę się tym bawię, mieszam i dostosowuje. W momencie w którym czuje, ze moje mięśnie pracują, wiem że mogę spodziewać się efektów. Jedyna rzecz, która chciałabym tak naprawdę wszystkim przekazać w tym temacie jest to, żebyście byli systematyczni. Naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo dzieżko jest być systematycznym przy trybie życia młodej osoby, która ma i obowiązki i przyjemności z których nie zamierza rezygnować, ale bez systematyczności nie jest możliwe otrzymanie fajnych efektów. Kolejną ważnym zachowaniem jest odpuszczenie sobie kontrolowania progresu. Takie rzeczy widać dopiero po 2-3 tygodniach i to zapewne nie jest i tak jakaś duża zmiana. Nie patrzcie na takie rzeczy, ćwiczcie dla przyjemności bycia aktywnym. Nadejdzie taki dzień w którym sami to nagle zauważycie, albo ktoś powie Wam fajny, budujący komplement. Chyba tyle w tym temacie. Trzymajcie się i dawajcie z siebie wszystko. Nie tylko podczas ćwiczeń, ale i w życiu, bo sami pracujecie na swoją przyszłość i warto czasem ruszyć tyłek mimo lenia i wykrzesać z siebie coś więcej :)









6 komentarzy :

  1. Post na pewno przydatny :) Sama ważę 45 kg przy 155 cm i nie mam zamiaru tego zmieniać, bo dobrze się czuję ;) Od czasu do czasu pojawia się myśl, że może powinna trochę zgubić z nóg, ale gdy patrzę na ćwiczenia, to mnie skręca :D

    justyna-and-natalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak schudłaś te 10 kg ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ta nieprawidłowa dieta jak wygladala ?

    OdpowiedzUsuń
  4. You really make it seem really easy along with your presentation however I in finding this matter to be actually something that I think I'd never understand.
    It seems too complicated and extremely broad for me. I'm having
    a look forward for your subsequent publish, I'll try to get the hang of it!


    Stop by my blog post: DelbertDKuarez

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka