poniedziałek, 28 marca 2016

first spring vibes







czapka: Nike | sweter: H&M | spodnie (kombinezon): Unknow | buty: Nike Superstar | Zegarek: Cassio (niezmiennie, bo ulubiony!)


Zdjęcia: Dominika Stolarska 

Bourjois / Spring in pink

Cześć! Po dość długiej przerwie, bo aż 4 miesięcznej przyszła pora aby wrócić. Myślę, że wcześniej to nie miało sensu bo nie miałam czasu i blogowanie nie miało racji bytu w tamtym momencie. Nie ukrywam też, że miałam ważniejsze rzeczy na głowie jak między innymi kolejna przeprowadzka, oraz kilka innych zmian w moim życiu. Kolejnym powodem mojej nieobecności była zima. Zima jak to zima, dla jednych nawet ulubiona pora roku, dla mnie jednak jest to okres w którym nie lubię robić nic kreatywnego co wychodzi poza ściany mojego mieszkania. Generalnie zimą poza mieszkanie wychodzić nie lubię. Dopiero wiosna sprawia, że od nowa łapie tak zwane natchnienie i chęć do działania. 
Pierwszy temat jaki chciałabym nadgryźć w tym roku to kosmetyki, przede wszystkim te od firmy BOURJOIS, których fanką jestem odkąd skończyłam 14 lat a mama kupiła mi jeden z pierwszych kosmetyków czyli już kultowy "wieczny" róż. Dlaczego wieczny? Bo po ponad 6 latach nadal jest, co prawda przez te 6 lat nabyłam kilka innych róży więc nie katowałam jedynie tego konkretnego różu. Co jednak nie zmienia faktu, że są to róże które przy stałym użytkowaniu wytrzymują nawet 2 lata. O tych różach mogę powiedzieć jeszcze że są - raz: dobrze napigmentowane, dwa: pięknie pachną różami, trzy: mają trwałe i solidne opakowania i cztery: są dostępne w wielu odcieniach, przede wszystkim jest wiele tych typowych rozświetlających. Na zdjęciach ich nie ma, ale nabyłam niedawno również podkłady, które są naprawde bardzo trwałe i przyjemne w użytkowaniu, ale mają jeden minus, a mianowicie nie są tak kryjące jak np. Manhattan. Kolejną rzeczą której nie ma na zdjęciu są tusze, polecam szczególnie Twist Up, choć używałam już niemal wszystkich z tej firmy i każdy był naprawdę wydajny i dawał fajne efekty nawet przy tak lichych rzęsach jak moje. Pudry BOURJOIS są godne dużego polecenia, tak samo jak cienie. Brązer zalicza się również do "wiecznych" kosmetyków tej firmy, choć ten który mam jest raczej dla osób które już trochę "ogarniają" konturowanie bo jest bardzo, bardzo napigmentowany i trzeba się napracować, żeby go ładnie rozetrzeć.  Co do błyszczyków moim zdaniem nie ma rewelacji. PODSUMOWUJĄC: Bourjois jest w moim top 3 ulubionych marek i ceny kosmetyków tej firmy są CAŁKOWICIE adekwatne do jakości. 
Na koniec napiszę jeszcze o pozostałych kosmetykach które możecie zobaczyć poniżej, a więc: korektor rozświetlający Maxfactor i jedno słowo do niego DAMN!, naprawdę godny polecanie dla osób które lubią troszkę rozpromienić swoja twarz i zdrowo wykończyć makijaż. Matowa szminka Maxfactor, bardzo fajna, ale niestety jak to mat dość wysusza usta, więc nie do codziennego stosowania. Kredki Pierre Renee i Miss Claire bardzo na ok, miękkie i trwałe.



Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka