Dziś zaliczyłam jeden z tych gorszych dni, zwanych kryzysem egzystencjalnym.
Swoją drogą mogłabym zaczynać takim zdaniem praktycznie każdy dzień w ostatnim czasie. No dobrze, już nie przesadzając. Ostatnio po prostu nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, jakby nic już nie przynosiło mi szczęścia. Wręcz przeciwnie, wszystko mnie unieszczęśliwia. Próbuję znaleźć przyczynę tego problemu, jednak na razie nie idzie mi za dobrze. Poziom motywacji jest słaby, ale stąd nie zniknę na pewno.
Z innej beczki. Rozmyślałam ostatnio trochę na temat butów (tak jakby było mało ważnych tematów do rozmyślania...) i doszłam do wniosku, że całkowicie zmienił mi się gust w ciągu kilku miesięcy. Jest to chyba związane stricte z modą i tym, że przychodzi ona i przemija w szybkim tempie. A więc air maxy, jordany i wszystko co duże, ciężkie i toporne (z wyjątkiem nike huarache) nie leży mi już jak kiedyś. Za to zaczęły podobać mi się delikatniejsze buty jak roshe, yeezy boots flyknit czy superstary (a to ci niespodzianka). Jedyną niezmienną zostaje sympatia do reeboków, które naprawdę mi leżą od kilku lat, choć kiedyś nie darzyłam ich zbytnią sympatią (chyba przez niechęć do modelu freestyle).
skirt: house | tunic: house | blouse: unknow | shoes: reebok classic
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz